Nie poddam się, czyli przegląd anime z zaległych sezonów 2016

Wracam. Blisko rok przerwy. Za długo. Generalnie przez ten czas cierpiałam na mały zastój w kwestii anime. Raczej niewiele obejrzanych serii, w porównaniu do poprzednich lat oraz znacznie obniżone zainteresowanie nowinkami. Wydaje mi się, ze duży wkład w to miał spadek jakości wydawanych serii. Ostatnio można znaleźć coraz mniej interesujących tytułów, a schematy zaczynają kopiować same siebie. Mroczne czasy nastały, dlatego podejmuje się trudnej misji wybrania TOPów, z którymi zetknęłam się w ciągu ostatniego roku. Jeśli nadal ktoś tu jeszcze zagląda to zapraszam do czytania. Enjoy!

PS: W zeszłym miesiącu mój licznik obejrzanych serii w końcu dobił do 700. Kolejne małe osiągnięcie na drodze do 1000 już za mną. :)

TOP w kategorii Shounen

3. Shokugeki no Souma (sezon I i II)

free-anime-series-shokugeki-no-souma-ni-no-saraAnime niesamowite. Jeśli utworzyć by TOP anime kulinarnych to SnS wiodłoby niekwestionowany prym. Podążając jednak za jego klimatem, charakterem głównego bohatera oraz ogólnym wrażeniem, SnS kwalifikuje się również jako jeden z lepszych Shounenów i właśnie w tej kategorii postanowiłam go rozpatrywać. Patrząc wstecz to całkiem długo się za te anime zabierałam… głównie ze względu na pojawiające się wszędzie wzmianki o „specyficznych wstawkach jedzeniowego ecchi”. Ostatecznie jednak dałam się namówić i pochłonęłam cały pierwszy sezon praktycznie naraz. W tym roku dane nam było również cieszyć się II sezonem kulinarnych zmagań, który wypadł nieco słabiej na tle bezkonkurencyjnej pierwszej serii. W mojej opinii spadek formy jest skutkiem skrócenia II sezonu do 13 odcinków, co przy tak rozbudowanej serii nie sprawdza się najlepiej. SnS to anime tyle kulinarne, co sportowe oraz obowiązkowo wplatające więzy przyjaźni i wszechobecnej rywalizacji. Postacie ciekawe, zapadające w pamięć oraz dające się z miejsca polubić, co dodatkowo podnosi jakość oglądanych potyczek. Bardzo podoba mi się wielowymiarowość, którą zaprezentowali nam twórcy podczas pojedynków kulinarnych. Ponadto również na plus oceniam indywidualny charakter każdej z postaci oraz odmienność przygotowywanych posiłków przez poszczególnych bohaterów.

Przy SnS bawiłam się świetnie i bardzo bym chciała jeszcze do tego świata powrócić, szczególnie, że historia woła i krzyczy o ciąg dalszy. Ogromnie liczę na kontynuacje i polecam każdemu. (Wskazówka: nie oglądajcie na głodnego. :P )

2. Ushio to Tora (sezon I i II)

2015-07-20-001022_1920x1080_scrotDrugie miejsca przypada najbardziej typowemu Shounenowi jaki widziałam w ostatni czasie. Wszystko począwszy od głównego bohatera, poprzez wydarzenia skończywszy na kresce krzyczy „JESTEM SHOUNENEM”. Efektowne walki, magiczne moce, mroczne siły zła oraz silni przeciwnicy, dla każdego znajdzie się coś dobrego. Dołączmy do tego jeszcze youkai oraz wszechmogące bronie, a otrzymamy przepis na świetnie spędzone wieczory. Anime liczy 26 odcinków w pierwszym sezonie oraz dokończenie historii przedstawione w 13 odcinkach II sezonu. Długość nie męczy, akcja płynie wartko i unika zbędnych dłużyzn. Ponadto seria przyjęła taktykę powolnego odsłaniania wszystkich kart przed widzem, dlatego dopiero pod koniec pierwszego sezonu mamy pełen obraz przedstawionych wydarzeń i zaczynamy rozumieć sposób postępowania niektórych postaci. Ushio to Tora było jednym z niewielu anime w trakcie oglądania, którego dałam się wprowadzić w błąd i uwierzyłam w zabieg twórców dając się zupełnie porwać mylnemu wrażeniu. Tym bardziej na plus oceniam całą intrygę mającą na celu ukrycie istotnych dla fabuły punktów i ukazywanie ich często w krzywym zwierciadle. Muszę również wspomnieć o kresce, która przywodzi na myśl stare serie z lat 90. i jeszcze lepiej pozwala wczuć się w shounenowy klimat.

Bardzo się cieszę, że manga Ushio to Tora została w tak dobry sposób zekranizowana. Miałam kilka razy styczność z pierwowzorem i uważam, że postawienie mangowej kreski w stanie nienaruszonym i przeniesienie jej na ekrany to najlepszy możliwy pomysł. Rozmowy między tytułowymi Ushio i Torą stanowią naprawdę dobry element komediowy i sprawiają, że bohaterów nie da się nie polubić. W momencie, w którym fabuła, bohaterowi, kreska i ogólny klimat tak dobrze ze sobą współgrają pozostaje mi tylko namawiać Was na seans!

1. Noragami (sezon I i II) 

bluraydesuyo-noragami-aragoto-nced03-bd-1280x720-10bit-aac-e5c9336c-mkv_snapshot_00-57_2016-09-11_03-02-58Stało się. Doczekałam się kontynuacji mojej ukochanej serii i znów mogłam zachwycać się Yato na ekranie. Niczego więcej mi nie trzeba. Noragami to idealny przykład, że czasem drugi sezon może być lepszy niż pierwszy. Początek historii zawierał więcej komediowych wstawek oraz mimo poważniejszych chwil w ostatecznym rozrachunku okazał się raczej lżejszą serią. W kontynuacji od samego początku widz ma styczność z ciężkim klimatem, poznajemy mrocznej tajemnice z przeszłości, które w pierwszej serii zostały tylko ogólnie zarysowane oraz wkraczamy w przeszłość znanych nam postaci. Druga seria prezentuje dwa większe arce połączone ze sobą poprzez postacie biorące w nich udział. Obie historie bardzo mi się podobały. Akcja prze do przodu nie dając chwili na oddech. Pierwsze wrażenia okazują się mylne, wrogowie stają się przyjaciółmi, a przyjaciele wrogami. Ponadto rozwinięty zostaje również wątek Yato i Nory, który bardzo mnie zaintrygował w pierwszej serii. Całość prezentuje się świetnie i … zostaje tylko jeden minus. Za krótko! Totalnie jestem zawiedziona, że te 13 odcinków mija tak szybko i domagam się dalszej kontynuacji!

Serdecznie polecam osobom, które widziały 1 sezon, gdyż 2 seria jest jego nierozerwalną częścią. Osobom, które nie było dane poznać jeszcze Yato i jego ekipy nakazuje wręcz zabranie się za tę serię. Naprawdę warto poświęcić chwilę na 26 odcinków i przenieść się w świat bóstw i intryg, gdzie licho nigdy nie śpi. Tak dobrze poprowadzoną historię i pasujących do niej bohaterów spotyka się rzadko, dlatego z czystym sumieniem umieszczam Noragami (jako całość dwóch sezonów) na pierwszy miejscu…i wcale nie ma to związku z moją miłością do Yato ;)

TOP w kategorii Komedia

3. Sakamoto desu ga?

sakamoto_desu_gaNie przepadam za seriami czystko komediowymi. Japoński humor zbyt często przyjmuje postać majtek w paski, dlatego przyzwyczaiłam się już do nieśmiesznych gagów, które staram się pomijać przy ocenianiu serii. Są jednak wyjątki. Pomimo, że nadal powstają serie, których jedynym znacznikiem jest komedia i najczęściej jest to znak, aby trzymać się z daleka. Jeśli jednak oprócz parodii widnieje tam również tag parodii, to czerwone światło zmienia się na zielone. Parodie mają dużo większy procent naprawdę udanych serii niż komedie, dlatego częściej daje się na nie skusić. W tym roku do listy udanych parodii dołączył Sakamoto-kun. Humor prezentowany w tej serii jest ciężki, często niezrozumiały i parodiuje…hm. no właśnie, co lub kogo ta seria właściwie parodiuje? Jest to kwestia, która znacząco podnosi ocenę tej serii, gdyż w Sakamoto można dostrzec zarówno wielu wspaniałych bohaterów shounenów idealnie sparodiowanych w swej sile i byciu niepokonanym, jak i odbicie bisshów idealnych, w roli których Sakamoto nieświadomie łamie tysiące kobiecych serc. Generalnie rozchodzi się właśnie o ową nieświadomość i fakt, że wszystko dzieje się przypadkiem, jakby niechcący. I tak własnie niechcący wyszła seria przy której można się naprawdę dobrze bawić. Dopisek małym drukiem sugeruje jednak choćby minimalne rozeznanie w anime oraz kulturze Japonii, aby seria ta przypadła do gustu, gdyż jak już wspomniałam humor może się wydać momentami niezrozumiały, a to odbiera przyjemność oglądania. Wszystkim tym, którzy się czują na siłach absolutnie polecam!

2. BINAN KOUKOU CHIKYUU BOUEIBU LOVE! LOVE! (sezon II)

binan-koukou-chikyuu-bouei-bu-love-full-1845665Miłość do moich magicznych chłopców jest wieczna i niezachwiana. Klub Obrońców Ziemi zawsze na straży pokoju we wszechświecie i mojego dobrego humoru. Mimo, że niechętnie muszę przyznać, że II seria wypada gorzej niż pierwsza, to jednak nadal anime to prezentuje jedną z największych dawkę śmiesznego humoru z jaką przyszło mi się spotkać w tym roku. Zaznaczam, że mówię o seriach nastawionych stricte na komedię. Bardzo żałuję, że samorząd szkolny został zepchnięty na drugi, a wręcz trzeci plan. Antagoniści tej serii nie mają już tej porywającej charyzmy, jednak w klimat serii nadal wpasowali się idealnie. To co jak zawsze podtrzymuje całość i sprawia, że seria znów ląduje w mojej topce to dialogi pomiędzy piątką głównych bohaterów. Ich tęgie rozkminy w czasie kąpieli oraz celowe zabiegi parodiujące znane serie to w wykonaniu twórców tej serii prawdziwe majstersztyki. Potęga czystej miłości musi błyszczeć, dlatego też Binan otrzymuje medal zasłużonego 2 miejsca. Polecam przede wszystkim obejrzeć pierwszą serię magicznych chłopców, gdyż fabularnie prezentuje się nieco lepiej, a dla tych co podobnie jak ja wpadną w sidła ich miłości, II seria na deser sprawdza się idealnie.

1. Keijo!!!

zcqx6pbOto jest. Prawdziwy zwycięzca. Niekwestionowany król parodii i komedii roku 2016. Przez krótką chwilę zastanawiałam się czy nie znajdzie się dla Keijo!!! miejsce w TOP TOPów 2016, ostatecznie jednak przyznaje mu zasłużone 1 miejsce w kategorii najlepszej komedii. Dawno się tak dobrze nie bawiłam przy tak dużym stężeniu totalnego absurdu, który…o dziwo jest strawny i smakuje całkiem dobrze. Pomysł na wodny sport, w którym rywalizacja zaczyna i kończy się na biuście i pupie wydaje się być przesadzony i nawet nieco oklepany. Keijo pokazuje, że wszystko zależy od podejścia i nawet z tak przechodzonego tematu można zrobić anime godne uwagi. Samo połączenie skrajnego ecchi ze sportem, rywalizacją oraz shounenowymi wstawkami daje ciekawą kombinację, lecz to co przeważa na korzyść tego anime jest sposób zaprezentowania tej mieszanki. Anime to nie jest niesmaczne, gagi są śmieszne, a nazwy ataków nawiązujące do najbardziej znanych serii stanowią dodatkową rozrywkę dla bardziej wprawionych widzów. Wszystko podane na srebrnej tacy w polewie szkolnej rywalizacji i zawodów. Bohaterki dają się lubić, mimo iż wyposażone są w większości znane i schematyczne osobowości. Co ważne anime to naprawdę rozróżnia bohaterki na podstawie ich charakterów, nie zaś poprzez rozmiar biustu. Domyślam się, że dla wielu sam zwiastun był aż nadto powodem, aby serię tę ominąć szerokim łukiem, jednak naprawdę warto zwrócić na nie uwagę. Im więcej tytułów ma się na swoim koncie, tym większa szansa dobrej zabawy przy seansie. W moim TOP Keijo zgarnia w pełni zasłużenie 1 miejsce i jeśli w przyszłość zdarzy się kontynuacja, której nie można wykluczyć, to na pewno chętnie się z nią zapoznam.

Ponad rankingiem: Gakuen Handsome 

cover-13-625x350Handsome is forever! <łzy szczęścia> Nie wiem kim są ludzie, którzy tworzą takie cuda ani co się dzieje w ich głowach, ale to zasługuje na wyróżnienie. Chwytliwa, wspaniała historia o przyjaźni, poświęceniu marzeń i radości z bycia z ludźmi, których się kocha. Bo najważniejsze to mieć miejsce, do którego się należy. Kreska w tym anime również ma przesłanie i mówi nam, że czasem najpiękniejsze morały mogą być niewidoczne na pierwszy rzut oka oraz…że trzeba być uważanym, aby swoim spiczastym podbródkiem kogoś przez przypadek nie zadźgać. Piękna opowieść. Polecam x 10000.

TOP w kategorii Okruchy Życia

cehgyxzWyróżnienie dla Amaama to inazuma za bycie prostą, nieskomplikowaną i ciepła historią od początku do końca. Czasami niesilenie się na coś więcej jest najlepszą receptą na dobrą serię, która wzbudzi w widzach same pozytywne emocje. Idealne na deszczowe wieczory. Polecam również zaopatrzyć się w jakieś jedzonko na boku, gdyż anime to potęguje głód niemiłosiernie ;)

3. Fukigen na Mononokean

thumb_a927c609-0405-490a-b21a-29817b92d5c1Zwiastun tego anime niesamowicie skojarzył mi się z Natsume i wrażenie to odeszło dopiero w połowie serii. Mononokean to opowieść o youkai i ludziach, którzy są zdolni je dostrzec. Podobnie jak w Natsume otrzymujemy głównego bohatera, który przypadkiem zostaje wplątany w świat niewidzialnych dla ludzi potworów różnej maści i powoli zaczyna się w tym świecie odnajdywać. Towarzyszy mu przy tym mistrz Mononokean obdarzony mocą odsyłania youkai w zaświaty. Anime podobało mi się bardzo, głównie ze względu na moją ogromną słabość do tematyki istot nadprzyrodzonych. Mushishi i Natsume bardzo nas rozpieścili, dlatego Mononokean wszedł na naprawdę wyboistą drogę w chęci wybicia się w tym temacie. Czy się udało? I tak i nie. Seria jest ciekawa, prezentuje wysoki poziom i bardzo dobrze przedstawia bohaterów. W mojej opinii ludzkie postacie zdecydowanie ustępują miejsca youkai, które na długo zostają widzowi w pamięci i przedstawiają szeroką gamę osobowości. Mimo tak dobrego podłoża, anime to nie ustrzegło się kilku dłużyzn w okolicach połowy serii i z tego powodu zajmuje trzecie miejsca w tym zestawieniu. Poza tym drobnym mankamentem mogę z czystym sumieniem polecić tę serię wszystkim, który lubią okruchy życia okraszone magią i istotami nadprzyrodzonymi.

2. Tanaka-kun wa itsumo kedaruge

tanaka-kun-05-3Najbardziej niepozorna seria, która okazała się być tak bardzo idealna właśnie swej niepozorności. Zwykła szkolna historia mająca miejsca w liceum i obracająca się wokół wyjątkowo apatycznego Tanaki i grupy jego znajomych. Przyznaje się od razu, że zakochałam się w tej serii. Jej klimat, ciepło, spokój, a jednocześnie wydarzenia, które pchały kolejne odcinki do przodu sprawiały, że te 13 epizodów minęło mi nadzwyczaj miło. Tanaka i jego relacja z Ootą(Ohtą) to miód na serce. Mogłabym ich oglądać non stop i nigdy bym się nie znudziła. Oota jako żona idealna kilka razy doprowadzał mnie do śmiechu, zaś Tanaka w całej swej nieporadności to jedna z bardziej uroczych postaci w tego typu anime. Warto zwrócić też uwagę na grupę postaci, które gromadzą się wokół naszych bohaterów. Myślę, że w anime tym polubiłam dosłownie wszystkich. Charaktery ciekawe, wymykające się schematom (cud!), a jednocześnie idealnie wpasowujące się w prezentowaną historię. Bardzo się cieszę, że mogłam towarzyszyć Tanace, Oocie i reszcie przez te kilka tygodni w roku 2016 i Was także serdecznie do tego namawiam.

1. Natsume Yuujinchou Go (sezon V)

natsume-yuujinchou-go-thumb-1Piąty sezon i jak się już okazało wcale nie ostatni, przygód Nastume w świecie youkai. Mam wrażenie, że Natsume towarzyszy mi przez całą moją przygodę z anime. Nie pamiętam kiedy wpadłam w sidła tej historii, ale jest mi w nich tak dobrze, że każdy kolejny sezon łykam z największą przyjemnością. Cieszę się ogromnie, że anime to ma na tyle duże powodzenie, że co jakiś czas można nacieszyć oko i serce nowym sezonem. Tym razem otrzymaliśmy nieco więcej informacji o znanych rodach egzorcystów oraz nieco liznęliśmy przeszłość kilku postaci. Podobał mi się również bardzo odcinek poświęcony opiekunom Nastume, o których miałam wrażenie, że wiemy nieco za mało. Seria ta nadrobiła wszelkie braki i niedopowiedzenia swoich poprzedniczek, a jednocześnie nadal zachowuje ten sam cudowny klimat, który stał się już znakiem rozpoznawczym serii o przygodach Natsume i Nyanko-sensei. Mogę jedynie mieć nadzieję, że kolejny sezon/sezony będą nadal tak idealna nagrodą dla mnie, pozwalając się odprężyć się po ciężkim dniu, a tymczasem korzystam z okazji i polecam tę serię każdemu. Jeśli jeszcze nie mieliście styczności z najlepszymi bohaterami współczesnej serii o youkai to radzę natychmiast nadrobić braki. Omija Was prawdziwa magia.

TOP w kategorii Psychologiczne (+Supernatural)

6c0042372c20d22cd83296a2e56ded491458942198_fullWyróżnienie dla Kiznaiver za bycie serią w niektórych aspektach skrajnie dobrą, jednocześnie w innych skrajnie złą. Nie mam pojęcia jak mam ją ocenić, jednak zapadła mi w pamięć na tyle, że zasługuje aby znaleźć się w tym zestawieniu, dlatego przyznaję jej wyróżnienie, za ten godny podkreślenia dualizm jakościowy. Obiecuje sobie, że kiedyś do niej wrócę i zrobię sobie maraton całego sezonu, aby określić swoje uczucia wobec tej serii. Oglądanie z tygodnia na tydzień wyjątkowo w takich sytuacjach nie pomaga.

3.  Mahou Shoujo Ikusei Keikaku

mahou-shoujo-ikusei-keikaku-ep3-vox-artes-10Anime, które starały się zostać kopią Madoki przeżyliśmy już istne zatrzęsienie. Mimo wszystko podrobić serie, która stała się legendą to nic trudnego, porobić jednak to anime DOBRZE to już rzecz prawie nieosiągalna. W tym roku w sezonie jesiennym udało mi się wyłowić kolejną odsłonę takiej próby. Nad wyraz udanej próby muszę przyznać. Psychologiczny thriller, który trzyma w napięciu, a na ekranie biegają…magiczne dziewczynki obcinając sobie głowy. Zabawa klimatem i to słodko-przerażające zestawienie uroczych bohaterek w makabrycznych scenach to znak rozpoznawczy tej serii. Podobnie jak w Madoce, historia zaczyna się spokojnie, aby po 3 odcinkach zmienić klimat o 180 stopni i uraczyć nas dobrymi zwrotami akcji, wartką akcję i intrygami, których nie powstydziły się anime akcji z wyższej półki. Jedynym słabym punktem tej serii jest…główna bohaterka. Dopiero pod sam koniec zaprezentowała sobą coś, co nieco podniosło jej noty. Cała reszta magicznych dziewczynek, na tyle ile jesteśmy w stanie je poznać, prezentuje się całkiem nieźle i potrafi obudzić w widzach naprawdę skrajne emocje, co jest traktowane w seriach tego typu jako plus. Anime to dodatkowo nie wstydzi się tematów tabu, takich jak samobójstwa, związki jednopłciowe czy molestowanie. Szkoda, że seria ta rozpisana została tylko na 13 odcinków, jednak dzięki temu akcja jest wartka i nie można się nudzić ani przez minutę. Polecam i zastrzegam, że klimat naprawdę ciężkostrawny. Ponadto seria dużo zyskuje jeśli powstrzymamy się od ciągłych porównań do Madoki, która jednak nadal zostaje niedoścignionym ideałem i najlepszym pierwowzorem tego typu serii.

2. Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu

704338Powiew świeżości w aspekcie anime fantasy, a jednocześnie dobry thriller psychologiczny potrafiący nieźle widza wykończyć. Czy w dobrym aspekcie? Zostawiam do oceny własnej, jednak moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Wreszcie anime osadzone w równoległej rzeczywistości, która nie jest sielanką i potrafi być naprawdę makabryczna. W innych seriach tego typu, które starały się osiągnąć podobne efekty zabrakło konsekwencji. Ma być poważnie, strasznie i życie wali się głowę, a jednocześnie nie może zabraknąć odcinka w gorących źródłach. Re: Zero niesamowicie podkręca klimat, momentami do tego stopnia, że musiałam zrobić sobie dzień przerwy, aby dalej ruszyć, gdyż zwyczajnie nie dałabym rady. Główny bohater przeżywa prawdziwe emocje, a jego cierpienie psychiczne, przekładające się na decyzje, które wprowadzają go w jeszcze gorszy stan, sprawia, że widz przytłoczony tą mieszanką musi odreagować, bo przyjąć tego na raz nie da rady. Jeśli już o głównym bohaterze mowa to polubiłam go i znienawidziłam jednocześnie. Już dawno nie widziałam tak złożonej postaci, o tak trójwymiarowym charakterze. Subaru jest wykreowany jakby żył naprawdę, popełnia kretyńskie błędy, podejmuje niewłaściwe decyzje, ponosi konsekwencje, dąży do osiągnięcia swoich celów, miota się nie znając wielu odpowiedzi i czasem najzwyczajniej…nie ma siły dalej walczyć. Ta jego bezsilność była tak denerwująca jak na bohatera anime, a jednocześnie tak normalna dla zwykłego człowieka, że nadal nie umiem jednoznacznie Subaru ocenić. Ponadto kreacja jednej z jego towarzyszek Rem to kolejny majstersztyk. Dołączyła ona do grona moich ulubionych bohaterek żeńskich w anime i jest to bardzo zasłużone miejsce. (#teamRem) Nie rozpisując się dalej, a mogłabym jeszcze długo, gorąco polecam do zapoznania się z tą serią. Re: zero to anime typu „ilu ludzi tyle opinii”, dlatego tym bardziej zachęcam do wyrobienia sobie własnej. Dla mnie to jedno z lepszych anime 2016 roku, a myślę, że byłoby najlepsze gdyby nie spotkało kilku godnych przeciwników. Dlatego jeśli zdarzy się kontynuacja to jest szansa na tytuł najlepszego anime roku.

1.  Bungou Stray Dogs (sezon I i II) 

3b21f1859c450bab420fa2206aad9917Mogę cię poślubić Dazai? Będziesz mężem nr…15? Kocham kreację tej postaci. Ta zmiana w przełomie I i II sezonu to coś absolutnie zaskakującego. W życiu bym nie powiedziała, że jeden człowiek może mieć tyle twarzy i zdolności, ale skoro to ty Dazai, to czemu nie. Biere i tak. A wracając na nieco poważniejsze tory. Pierwsza seria podobała mi się, ale bez fajerwerków. Dobrze zrobione anime o tematyce detektywistycznej, jednak nie wybijające się ponad schemat. Początek drugiej serii całkowicie zmienił moje spojrzenie. Pierwsze 4 odcinki mówiące o przeszłości Dazaia w Portowej Mafii powinny być pokazywane jako ideał serii kryminalnych o porachunkach Mafii. Wszystko tam współgrało na najwyższym poziomie. Bohaterowie wspaniali, wielowymiarowi, aż chciało się oglądać. Poza tym przeszłość Dazaia wydawała mi się niezbędna do poznania, aby jakkolwiek zacząć tę postać rozumieć. Ten wstęp w końcu pozwolił tej serii wejść na właściwe tory. I mimo, że żałuję, że reszta serii nie pozostała w tym klimacie, to jednak nadal ocena utrzymuje na wysokim poziomie. Mam wrażenie, że II sezon pozwolił niektórym bohaterom ruszyć z miejsca i miło się to oglądało. Zdarzyło się kilka słabszych momentów, ale nie wpłynęły one znacząco na odbiór serii. W tym miejscu mogłabym zacząć monolog fanki o tych pięknych walkach poprowadzonych ramię w ramię przez Chuuye i Dazaia oraz Akutawe i Astushiego, ale daruję Wam ^^ Niemniej warto to zobaczyć. Warto zobaczyć tę „chemię” między postaciami, gdyż anime to idealnie pokazuje, że są więzy, o których się nie zapomina. Nieważne po której stronie barykady stoimy. Bardzo bym chciała zobaczyć dalsze przygody agencji, gdyż mam wrażenie, że anime to może być jeszcze lepsze i te najciekawsze momenty dopiero przed nami. Polecam, polecam, POLECAM!

TOP w kategorii Niewypał

3. Servamp 

3Oh, jakże ja się nastawiałam na tę serię. Słyszałam tyle dobrego o mandze, że gdzieś tam zapaliła mi się iskierka nadziei, że będzie to coś godnego uwagi. Litości, me srogie rozczarowanie. Daj żyć. Anime to nie reprezentuje niczego. Nawet jako reklamówka mangi sprawdza się kiepsko, bo jest zwyczajnie złe. Pierwszy odcinek jeszcze jakoś się bronił, ale im dalej w las tym gorzej. A szkoda. Pomysł ciekawy. Bohaterowie wampirzy ujdą w tłumie. Główny bohater to temat do przemilczenia. Wykonanie woła o pomstę do nieba. Opening dobry. Na tym mogłabym zakończyć, gdyż ciężko tu wyłowić coś jeszcze. Dostajemy pocięty na drobne kawałki materiał z mangi. Zapewne całość miała być o przyjaźni i zaufaniu, jednak…zamiast tego wyszło coś bliżej niezidentyfikowanego i niestrawnego. Radzę omijać szerokim łukiem. Zabić nie zabije, ale po co marnować czas, jak są serie opisane wyżej. ^^

2. Mayoiga

yuunax3Miałam z tym anime trochę kłopotów, czy je ostatecznie przydzielić do tej TOPki. Po dłuższych rozważaniach uznałam, że nigdzie indziej po prostu nie pasuje z bardzo prostego powodu…reklamowało się jako coś czym ostatecznie wcale nie było. Mayoiga miało być horrorem, który zaczyna się w najbardziej klasyczny sposób – grupka ludzi, odcięta od świata i nagle ktoś zaczyna znikać. Znane? Znane. Jednocześnie jednak lubiane i ciągle można z tym coś nowego wykombinować. Tutaj ta szansa nie została wykorzystana. Ostatecznie horror najpierw przeszedł w thriller psychologiczny, potem w samo „psychologiczne”, by na końcu (moja opinia) skończyć z łatką własnej parodii. Wszystkie zagadki starano się rzetelnie wytłumaczyć, jednak fakt wątków nadprzyrodzonych i innych tego typu – unikając spoilerów, dobił mnie całkowicie. Generalnie dostaliśmy kamień zapakowany w złoty papierek. Jak już widz się zorientuje co się właściwie dzieje, to anime zupełnie traci na znaczeniu i dokończenie go to tylko kwestia nie porzucenia czegoś co się zaczęło, bo żadnych innych walorów tu nie ma. Abstrahując…Mayoiga porusza ważne i poważne tematy dotyczące ludzkich lęków, jednak podaje je w złej formie i ostatecznie ten poważny klimat zwraca się przeciwko niej. Jeśli macie ochotę na dobry seans psychologicznego anime to polecam Kiseijuu: Sei no Kakuritsu. Mayoige można sobie ze spokojem odpuścić.

1. Hatsukoi Monster

hatsukoi-monster-wallpaper-20160810000055-560x398Na początku zaznaczę, że wytrzymałam tego koszmaru 3 odcinki. Nie jestem dumna z oceniania serii bez zaznajomienia się z nią do końca, ale po ludzku nie dałam rady. Już pominę, że licealistka wygląda jak dzieciak z podstawówki, a piątoklasista (sic!) jak student III roku uczelni wyższej, naprawdę…w tej serii to najmniejszy problem. Dam radę również ignorować, że główna bohaterka umawia się z dzieckiem z V klasy, podczas gdy ona jest w I liceum. Ok. Zdarza się najlepszym. Ale…ale…ale…litości. Żarty o kupie co 5 minut, wąchanie bielizny, kupa, sprośne żarty w wykonaniu studentów dzieci, kupa…to dla mnie za dużo. Cała grupa tych piątoklasistów wygląda jakby się urwali ze studiów i wrócili dla żartu w mury podstawówki. Jednak ich wypowiedzi, zachowania są na poziomie zerówki. To straszna choroba, ciało dorosłego i umysł 5-6 letniego dziecka. Ale, ale naszej bohaterki nic nie zraża, nawet kupa w co drugim słowie i dzielnie wzdycha do swojego księcia z bajki podstawówki. Piękna historia <ociera łzy>…wzruszyłam się. Polscy tłumacze tej cudnej historii też musieli ulec emocjom, gdyż tłumaczenie tego romansu zostało porzucone po trzecim odcinku. Szanuję, że wytrzymali aż tyle. Uważam, że Hatsukoi Monster sprawiedliwie zasłużyło na pierwsze miejsce w TOP najgorszych i podejrzewam, że z dumą będzie nosić ten medal. A Wam moi drodzy, radzę się nie zbliżać…śmierdzi kupą na kilometr.

Poza rankingiem: Big Order

bigorderW dwóch zdaniach. Zajście w ciąże poprzez dotknięcia wstążki to swego rodzaju hit. Dodajmy do tego zajście w ciążę, która w momencie zajścia jest już ciążą zaawansowaną i gotową do natychmiastowego porodu na środku pola bitwy. Reszta fabuły nie jest ważna. Z resztą fabuła nie istnieje. Nic nie istnieje. Jest za to wstążka i ciąża. Deal with it.

TOP w kategorii Rozczarowujące Zakończenia
UWAGA! MOŻLIWE SPOILERY!!!

3. Watashi ga Motete Dousunda

jkvideo_3a411343c381b50536ae42e0976844afTo było do przewidzenia, że zakończenie będzie otwarte, ale ciągle miałam nadzieję, że może jednak…chociaż troszkę…w którąś stronę. Nadzieja umiera ostatnia. Szkoda, że musiała w ogóle umrzeć. Całe anime oceniam bardzo dobrze. Bawiłam się przednio, szczególnie, że ostatnio odkryłam sporo podobieństw miedzy sobą a Serinumą. Naprawdę dobrze oglądało mi się relacje miedzy bohaterami, Serinumę pokochałam całym sercem za jej szczerość w byciu sobą i naturalność. Otaczająca ją grupka panów i ich żeński rodzynek to jedna z sympatyczniejszych haremowych grup z jaką było mi dane się zatknąć. Humor tej serii trafił do mnie całkowicie i generalnie wszystko było na swoim miejscu…poza zakończeniem. Nie wiem czemu mnie tak rozczarowało. Serinuma pozostała Serinumą do samego końca, jednak coś w tym zabiegu użytym przez twórców na koniec mi nie podeszło. Może liczyłam na więcej szczerości? Poza tym ostatnie 2 odcinki dały dość dużą przewagę Mutsumiemu i nie będę ukrywać, że jego przemiana wyszła na ogromny plus. Kibicowałam mu z całych sił, gdyż jako jedyny wspierał Serinumę niezależnie od okoliczności. Otwarte zakończenia to naprawdę utrapienie. Niemniej serie bardzo polecam, szczególnie dla pośmiania się z fujioshi i ich przesadnych zachowań. Motete Dousunda idealnie wyśmiewa i hiperbolizuje najbardziej flagowe cechy yaoistek, dlatego choćby dla dobrej rozrywki warto się z ta serią zapoznać. Kluczem jest nie angażowanie się w sferę romantyczną, mi się ten zabieg niestety nie udał.

2. Arslan Senki: Fuujin Ranbu

arslan-senki-tv-fuujin-ranbu-batch-subtitle-indonesiaNiech mi ktoś wyjaśni po co było te 8 odcinków? Aby zaostrzyć apetyt? Gratulacje, udało się w 100%. Człowiek nie zdąży się nawet wkręcić w klimat, a tu koniec. Nie lepiej było poczekać i zrobić chociaż 13 odcinków? A najlepiej kolejne 26…takich anime się nie tnie. To boli. Arslan nie jest serią wybitną, ma swoje poważne grzeszki, ale jest idealną serią rozrywkową. Nie wymaga dużo myślenia, w końcu wszystko wymyśli za nas Narsus, ale za to pozwoli się dobrze bawić i polubić bohaterów. To wszystko razem nawet nieźle działa, ale tylko w okolicznościach, gdy akcja ma okazję się rozwinąć. W ciągu 8 odcinków dostaniemy co najwyżej jakiś ochłap, aby uciszyć fandom na chwilę, a co potem? A no potem to będziemy się martwić potem. Wiec teraz nastało potem, a wraz z potem nastało uczucie ogromnego niedosytu i zmarnowanego potencjału. Czasem naprawdę lepiej poczekać i dać coś co ma ręce i nogi, niż zaspokoić głód na chwile byle czym. „Serię” polecam osobom, które obejrzały pierwszy sezon. Dla reszty mam radę, aby poczekać z seansem, aż będzie wiadomo o dalszych losach tej serii, gdyż obecnie to całkowicie urwana historia bez cienia zakończenia.

1. Orange 

orange-animeW pełni zasłużone pierwsze miejsce. Całkowicie się wściekłam. Niby wątek ładnie domknięty, niby wyjaśniło się co miało się wyjaśnić, ale w duchu wszystko krzyczy „ale..co dalej?!”. Takiego domknięcia na niby to ja dawno nie widziałam. Zakręcimy, pokręcimy i nikt nie zauważy, że w sumie to nadal nic nie wiadomo. Romans przez 13 odcinków? Ale jaki romans. Nic nie było. Musieliśmy podtrzymać serię paradoksem czasowym…dajmy na koniec takie wyjaśnienie, aby nikt się nie zrozumiał o co chodzi. Tak jak przez większość serii oglądało mi się to dobrze, to pod koniec miałam wrażenie, że ktoś bohaterom mózgi wyjął i wyrzucił w kąt. Od teraz myślenie zbędne. Końcówka zmarnowała wszystko co można było nazwać jakimkolwiek potencjałem. Bardzo żałuję tej serii. Jestem niepoprawną romantyczką i naprawdę lubię romanse, które rozgrywają się w realnej rzeczywistości i traktują o prawdziwych, ludzkich problemach. Tutaj miałam nadzieję dostać +/- właśnie taką serią z lekką pomocą wątku nadnaturalnego. Ostatecznie otrzymałam gniota. Liczba dobrych anime nastawionych stricte na romans ostatnio drastycznie spadła. Szkoda, że Orange tylko te statystyki pogarsza. Radze trzymać się z daleka i zająć się mangą. Mniej zmarnowanego czasu.

TOP w kategorii do obejrzenia/dokończenia

occultic_nine_wp3. 91Days, Tales of Zestiria: The X, 3-gatsu no Lion

2.  Mob Psycho 100, Boku no Hero Academia

1. Occultic;Nine

 

TOP TOPÓW, czyli perełki roku 2016

1453886560-51f21bd6798130458e61489e3242e531

3. Ansatsu Kyoushitsu (sezon I i II)

pv3adjŁącznie 47 odcinki, które opowiadają spójną historię od początku do końca. Podręcznikowy przykład jak robić dobre anime akcji i w żadnym momencie nie zanudzić widza. Ponadto godny naśladowania wzór w posługiwaniu się bohaterem zbiorowym. Mimo naznaczenia Nagisy i Karmy na dwójkę protagonistów, myślę, że nie ma tu wątpliwości, że bohaterem głównym była cała klasa IIIE. Granie na emocjach na najwyższym poziomie, szczególnie końcówka i część dotycząca akcji, która działa się przed wydarzeniami w anime. Duży plus dodatkowo za ukazanie traumatycznej przeszłości, w sposób, który nie zniechęca i nie przyćmiewa całości historii. Widać jak się chce to się da. Bardzo się cieszę, że seria ta dostała tak dobre i jednoznaczne zakończenie. Ponadto uważam też, że było to jedyne możliwe zakończenie, aby cała historia miała sens. Ukazane walki, taktyki, przemyślenia oraz rozwój bohaterów, zarówno klasy IIIE, jak i dorosłych zgromadzonych wokół uczniów również wybija tę serię na plus. Niektóre z wniosków Nagisy, choćby tych dotyczących bycia zabójcą to swoiste perełki, które nadają się do cytowania nawet poza ramami anime. Ogólnie postać Nagisy zrobiła na mnie duże wrażenie i jego talent oraz wzrost umiejętności jest naprawdę dobrze ukazany w tym anime. Koro-sensei zasługiwałby na oddzielny akapit w recenzji, dlatego skracając do kilku słów…nigdy bym nie przypuszczała, że ma on za soba taką historię. Jego przeszłość na prawdę mnie zaskoczyła i cała prawda kryjąca się za przedstawionymi wydarzeniami, jest scenariuszem, którego nie dało się w pełni przejrzeć. Dlatego tak bardzo polecam wytrwać do końca. Do końca, który jest trudny, a jednocześnie tak bardzo idealny.

2. Yuri on Ice

he1fimy„Yuri on Ice uratowało rok 2016”. „Gdyby nie YOI to nie wiem co bym zrobiła”. „Dziękujemy Kubo-sensei za nadanie sensu 2016”. To jedne z wielu komentarzy dotyczących Yuri on Ice, które ostatecznie podzielam. Co prawda robiąc to zestawienie zdałam sobie sprawę, że w tym roku było kilka serii, na które warto zwrócić uwagę, jednak Yuri on Ice na swój sposób rozpoczęło coś nowego. Jako anime sportowe pokazuje z niesamowitą dbałością o szczegóły wszelkie aspekty łyżwiarstwa figurowego. Począwszy od treningów, poprzez terminologię, skończywszy na szczegółach typu sprzątanie lodowiska z maskotek i kwiatów po wstępie łyżwiarza. Takie drobne rzeczy sprawiają, że oglądane wydarzenia stają się bardziej realistyczne i przyjemniej się na nie patrzy. Ponadto YOI jest tytułowane kamieniem milowym w stylu ukazywania relacji interpersonalnych. Złożoność prezentowanych więzi, ich powstawanie, pokonywanie siebie oraz odkrywanie swoich cech na nowo to tylko ogólne stwierdzenia, w które YOI tchnęło życie. Yuri jako bohater, który zaczyna od załamania nerwowego wydawałoby się, że ma przed sobą już tylko drogę w górę. Oglądając tę serię można zobaczyć jak bardzo mylne jest takie wrażenie i jak wiele czynników może mieć na to wpływ. Kluczową kwestią jest tu relacja z Viktorem, która powoli zmienia cały styl myślenia Yuriego. Ich zbliżanie się do siebie, budowanie zaufania, bliskości, radości z przebywania ze sobą i cieszenie codziennością przychodzi tak naturalnie, że momentami miałam wrażenie, że oglądam urywki z życia realnych osób. Chemia ukazana w tak prosty, a jednocześnie najbardziej złożony z możliwych sposobów to widok dotychczas praktycznie niespotykany w anime. Śmiem pokusić się o stwierdzenie, że ich relacja to jedna z najpiękniejszych i bardziej złożonych, jakie kiedykolwiek widziałam w wersji animowanej. Fakt, że to wszystko dzieje się w otoczeniu sportowej rywalizacji działa dodatkowo na korzyść. Cieszę się, że YOI ujrzało światło dzienne oraz, że istnieje duża szansa na kontynuację. Zostałam przez to anime całkowicie zdobyta i absolutnie nie będę tego ukrywać. Mam ogromną nadzieję, że po II sezonie całość wyląduje na pierwszym miejscu pośród anime danego roku. W sumie nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej. Polecam bardzo gorąco, jako anime, które wdarło się do mojego serca i zagościło się tam na dobre.

1. Boku dake ga Inai Machi [Erased]

685516Perełka roku 2016. Mimo pewnych wątpliwości, ostatecznie po skonsultowaniu ich z osobą, której zdanie cenie sobie najbardziej ze wszystkich, stwierdzam, że to własnie Erased zasługuje na to miano. Anime, które w 13 odcinków było w stanie osiągnąć to co innym zabiera czasem setki epizodów, a inne nigdy do tego poziomu nie docierają. Spójna, trzymająca w napięciu, świetnie napisania historia z tajemnicą w tle. Kolejne wydarzenia, które następując po sobie wzbudzają niepokój, a jednocześnie rzucają coraz więcej światła, na niektóre sytuacje. Anime to idealnie obrazuje, że gdzie pojawia się światło musi pojawić się także cień, dlatego świetnie miesza uczucie ulgi z kolejnym wstrzymaniem powietrza. Przeczucie, że historia skończy się dobrze jest coraz częściej wystawiane na próbę i nawet jeśli tajemnica nie jest rzędu łamania enigmy to przedstawiona w odpowiedni sposób daje tak samo dużo przyjemność z odkrywania kolejnych kart. Ogromną zaletą serii są bohaterowie. Ich decyzje, racjonalne decyzje, tak trudne do podjęcia w anime, tutaj naprawdę się dzieją. Dorośli są dorośli, podejmują decyzje jak dorośli, może brzmi to śmiesznie, ale anime naprawdę cierpi na tej płaszczyźnie i często samo sobie strzela w kolano prezentując dorosłych bohaterów z mentalnością nastolatków. Erased dało radę to udźwignąć. W mojej opinii matka Satoru to jedna z najlepiej napisanych postaci dorosłych w ogóle. Jej sposób myślenia, podejmowane działania oraz ukazana w jej wykonaniu najprostsza i najsilniejsza miłość do własnego dziecka, to sceny, które pośród całej mrocznej intrygi wydają się być jasnym punktem, do którego trzeba dążyć, a który nigdy nie zgaśnie. Dopóki ona będzie to wszystko będzie dobrze. Podążając dalej Satoru, Kayo oraz reszta dziecięcej ekipy to bohaterowie, do których widz przywiązuje się, w jakiś sposób identyfikuje i przeżywa razem z nimi wzloty i upadki. Tego typu utożsamianie z bohaterami i przeżywanie całej historii razem z nimi to recepta na sukces i jednocześnie postawienie wszystkiego na jedną, bardzo niepewną kartę. Erased radzi sobie na tym polu mistrzowsko i przed naszymi oczami tworzy historię, która dzieje się dosłownie na wyciągnięcie ręki. Zachęcam do jej wyciągnięcia, bo można przeżyć przygodę, która na długo zagości w naszych sercach.

3 thoughts on “Nie poddam się, czyli przegląd anime z zaległych sezonów 2016

  1. SStefania pisze:

    Yooo, witaj z powrotem! :D
    Nie zgodzę się, że jakość anime spada – to Twoje obeznanie i wymagania rosną, bo kopie schematów były zawsze – zresztą sama przyznajesz, że obejrzałaś 700 anie, ja ostatnio dobiłam do 500, w takiej sytuacji trudniej osiągnąć satysfakcję ;) Chociaż może to po prostu ja sobie znalazłam przyjemną i ciepłą niszę ze słodkimi zwierzątkami i magicznymi dziewczynkami.
    Z drugą serią Noragami czekam, aż opowiedzą tę historię w kupowanej przeze mnie mandze, bo już zaczęłam ją w ten sposób i to bardzo ciekawe doświadczenie.
    Sakamoto to chyba moja ulubiona komedia tego roku. Humor jest koszmarnie subiektywny i też ten japoński rzadko do mnie trafia, takie Gakuen Handsome na przykład wydaje mi się strasznym przeciągnięciem jednego żartu. Chociaż Sakamoto to przecież też jeden żart, tylko taki lepiej do mnie trafiający.
    Ten Mononokean taki niepozorny, ciągle zapominam, że był, ale gdy ktoś o nim przypomina to w prawie samych pozytywach, muszę to wreszcie ogarnąć.
    O, o tej wstążkowej ciąży pamiętam, to dosłownie jedyna rzecz, którą wiem o Big Order poza tym że to od tego samego mangaki co Mirai Nikki :D

  2. Miras pisze:

    Welcome Back!
    Szczerze mówiąc to mało co widziałem z wymienionych serii. Noragami było całkiem ok i piszę to ja – osoba, która ma na shouneny uczulenie.
    Team Rem all the way. Chociaż gdzieś w połowie miałem ochotę rzucić Re:Zero w diabły – ta seria zaczęła mnie irytować jak mało co i poczułem się wręcz oszukany bo po fajnym początku dostaję jakąś sieczkę (hej, to miało być rozrywkowe fantasy, a nie jakiś przeciągany na siłę angst). Potem się trochę poprawiło, ale lekki niesmak pozostał do końca.
    Erased to faktycznie taka wcale-nie-tak-mała perełka, coś co będzie godne polecania przez lata. I ma chyba jedną z najfajniejszych mamusiek w anime xD. Piszę półżartem, ale to poważnie jedna z najciekawszych kreacji damskiej postaci od dłuższej chwili.

    • enpitsuu pisze:

      Tadaima! :)
      Dziękuje za komentarz. Jeszcze milej się wraca, gdy pod notką pojawiają komentarze. Szczególnie po tak długiej przerwie.
      Jeśli chodzi o Re:Zero to ja też miałam kilka momentów rzucenia wszystkiego. I w sumie skończyłam głównie dlatego, że mój brat obejrzał wcześniej do końca i mnie namówił, abym się nie poddawała. Ostatecznie cieszę się wytrwałam, chociaż nadal utrzymuje, że w środku serii trochę za dużo nagmatwali i zrobiło się zdecydowanie za ciężko.
      Erased mnie ujęło. I bardzo się cieszę, ze ktoś jeszcze docenia postać Pani Mamy :D
      Ostatnio obejrzałam jeszcze obie serie Ajin. Widziałeś może? Nie spodziewałam, że po pierwszej serii, która była cóż. na etapie nieco powyżej przeciętnej wg mnie, dadzą radę napisać II serię, która w niektórych aspektach rozłożyła konkurencję. Także jeśli miałeś okazję zobaczyć to jestem ciekawa opinii :)
      Pozdrawiam!

Dodaj odpowiedź do Miras Anuluj pisanie odpowiedzi